Ulubieńcy 2016!
Dzisiaj chce wam zaprezentować moje ulubione kosmetyki roku 2016!. Będą to produkty po które najchętniej sięgałam, produkty sprawdzone, przetestowane i niezawodne:).
Zacznijmy od makijażu twarzy, a więc od baz. Dwie kompletnie inne bazy które bardzo chętnie łączyłam ze sobą- mowa tu o becca oraz gurlain. Baza z becca to produkt o którym wspominałam już wcześniej jednak przypominając: baza matująca którą uwielbiam nakładać na większe wyjścia. Ma dosyć silne działanie zapobiegające szybkiemu świeceniu się. Najchętniej nakładałam ją w strefie T tak aby mieć pewność że mój makijaż pozostanie jak najdłużej matowy. Guralin to kompletnie inna baza. Zapakowana w piękne, urocze opakowanie wewnątrz którego znajdziemy pięknie pachnące rozświetlające kuleczki. Baza zapewnia bardzo specyficzne wykończenie z którym wcześniej się nie spotkałam. Nie jest to tylko rozświetlający produkt ale również nawilżający oraz korygujący. Nadaje cerze promienności i świeżości. Pięknie wygląda na każdym rodzaju cery, niezależnie od wieku. Idealna w szczególności dla panien młodych:). Ja stosowałam ją różnie, albo nakładałam na całą twarz albo na jej brzegi gdy w strefie T chciałam mieć wydłużony efekt matu ( tam lądowała baza z becca). Idealna żelowa jednocześnie bardzo przyjemna konsystencja i ten zapach!.
Ulubiony podkład roku 2016, ale nie tylko bo używam go od ponad trzech lat to Mac Studio Fix. Podkład uznawany przez wielu jako średnio kryjący jednak jego krycie bez problemu można budować.Osobiście uważam że jedna cienka warstwa w przypadku mojej cery w zupełności wystarcza. Bardzo przyjemna konsystencja podkładu sprawia że idealnie stapia się z moją cerą. Producent zapewnia iż jest on niewyczuwalny i niewidoczny. Utrzymuje się bez zarzutu cały dzień, nie tworzy plam, nie ściera się- jest idealny. Gdybym miała wybrać tylko jeden podkład to zdecydowanie byłby to właśnie Mac.
Jednak w 2016 odkryłam również dwa rewelacyjne podkłady które wymiennie z mac używałam:). Pierwszy to produkt który kupiłam na samym początku roku- Make Up For Ever Ultra Hd. Jest to nowsza, ulepszona wersja podkładu. Starej nie miałam więc nie mogę porównać natomiast ten produkt uwielbiam!. Podkład średnio kryjący o lekkiej konsystencji. Ogromny wybór kolorystyczny pozwoli nam dobrać idealny dla siebie odcień, idealnie współgra z większością pudrów, bardzo wydajny, ślicznie wychodzi na zdjęciach. Utrwalony pudrem bez problemu utrzyma się cały dzień:).
Ostatni podkład to Lancome Teint Idole Ultra 24h. Najbardziej gęsty podkład z wszystkich dziś prezentowany natomiast bardzo dobrze się z nim pracuje- łatwo go rozprowadzić, bardzo dobrze stapia się ze skóra tworząc moim zdaniem mocniejsze krycie. Bez problemu możemy użyć go podczas większych wyjść nie martwiąc się o stan swojego makijażu. Przedłuża efekt matu na naszej cerze, wystarczy dosłownie niewielka ilość aby pokryć całą twarz co rzutuje na jego wydajności:), nie obciąża, nie jest mocno widoczny w przeciwieństwie do niektórych podkładów z większym kryciem. Polecam go osobą z cerą mieszaną w stronę tłustej.
Przez ostatni rok testowałam mnóstwo korektorów, od make up for ever ultra hd o którym wspominałam już na początku roku, po too faced born this way, nars radiant itd. Muszę przyznać że praktycznie wszystkie się u mnie sprawdziły jednak gdybym miała wybrać jeden to zawsze od ponad dwóch lat najchętniej sięgam po Mac Pro Longwear. Uwielbiam ten korektor jak żaden inny. Cena ok 80 zł być może nie należy do najbardziej atrakcyjnych natomiast produkt jest niesamowicie wydajny oraz spory- 9ml. Dziewcyny bardzo różnie oceniają jego krycie, jedne twierdzą że nie jest on kryjący prawie wcale, inne że krycie jest dobre, a dla mnie w tym produkcie jest wszystko genialne!. Przede wszystkim wiem że kiedy nałożę go rano do samego momentu zmycia makijażu on utrzymuje się bez najmniejszego zarzutu, dodatkowo moim zdaniem kryje świetnie ( dodam że problemów z sińcami pod oczami raczej nie mam). Używam go tylko pod oczy niezmiennie korzystając z koloru NW 25. Pięknie rozjaśnia, przykrywa to co ma zakryć, dobrze się utrzymuje, nie przesusza, jest wydajny, posiada wygodne opakowanie no czego chcieć więcej:). Ideał!.
Muszę również szybko wspomnieć o moim drugim absolutnym ulubieńcu którego aktualnie nie posiadam ponieważ mi się skończył, a mowa tu o Mac Mineralize Concealer. Nie jest może tak mocno trwały jak pro longwear chociaż w sumie nie mogę narzekać ponieważ zarówno jeden i drugi utrzymują się bardzo dobrze. W opakowaniu znajdziemy pędzelek którym bardzo wygodnie wydobyć produkt, również ogromny wybór kolorystyczny. Czym się różnią? Przede wszystkim korektor mineralny zawiera substancje odżywcze i minerały dzięki czemu nada się do większości cer i osób w każdym wieku. Tuszuje większość niedoskonałości i cudownie odbija światło. Dodatkowo nawilża, nie wchodzi w zmarszczki i załamania w przypadku kobiet dojrzałych. Oba produkty uwielbiam:).
Zatrzymując się na chwile przy temacie okolic oczu nie mogę nie wspomnieć o emulsji rozświetlającej z Smashboxa. Jest to produkt którego uwielbiam aplikować przed nałożeniem korektora. Rozświetla i rozjaśnia tę okolice idealnie łącząc sie z korektorem. Świetny również dla osób z większymi sińcami oraz kobiet dojrzałych:)
Jeśli chodzi o pudry do również pierwsze dwa produkty będą należały do marki Mac. Blot powder to puder którego opakowań również zużyłam bardzo bardzo dużo.. przede wszystkim dlatego że jest cholernie niewydajny:(. jednak jego działanie powoduje że to właśnie jego lubię najbardziej. Jest to mój idealny puder do poprawek w ciągu dnia, nie zostawia koloru, nie odznacza się, przedłuża trwałość makijażu, a w momencie kiedy chce go poprawić sprawia wrażenie jakbym dopiero co się pomalowała. Mimo swojej niewydajności oraz wysokiej w stosunku ceny jest on bez wątpienia jednym z najlepszych pudrów jakie miałam. Kiedy skońcyłam swoje ostatnie opakowanie przypomniało mi się o pudrze Mac pro longwear który leżał i czekał na odgrzebanie:). Pro longwear ślicznie ujednolica i wygładza cerę co prawda daje odrobinę koloru jednak nie jest to nakładanie kolejnej zbędnej widocznej warstwy makijażu. Jest o niebo bardziej wydajny i również sprawdza się świetnie do poprawek.
Ostatnim pudrem są bardzo znane meteoryty od Guerlain czyli produkt który podobnie jak ziemię egiptu pokochały tysiące kobiet. Skusiłam się na niego z czystej ciekawości, a skoro znalazł się w moich ulubionych kosmetykach 2016 to coś oznacza:). Przede wszystkim produkt bardzo ładnie zmiękcza rysy twarzy, rozświetla i wygładza- daje efekt jedyny w swoim rodzaju. Nie zgodzę się z niektórymi stwierdzeniami dotyczącymi tego że zarówno matuje jak i rozświetla, a przynajmniej na cerze tłustej. Tutaj w moim przypadku kompletnie się nie sprawdzi. Na strefę T muszę używać zdecydowanie pudrów o właściwościach matujących natomiast meteoryty nakładam pod oczy, na policzki i brzegi twarzy. Bardzo prosty w aplikacji o pięknym opakowaniu i zapachu który podejrzewam że spodoba się większości z nas. Warto dodać że jest niesamowicie wydajny:). Moim zdaniem sprawdzi się przy każdym rodzaju cery w zależności od indywidualnych upodobań oraz indywidualnej pracy z nim.
Jeśli chodzi o róż dosłownie tylko wspomnę o zdecydowanie moim faworycie- Mac w odcieniu gentle. Wspominałam o nim w "Top 5 róży" więc jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej to odsyłam Was właśnie tam:). Jednak do różu z Maca musi również dołączyć paleta z Tarte. Palet róży mam sporo i myślę żeby zrobić o nich oddzielny post:). Natomiast dziś krótko pokaże wam paletkę Tarteist Blush która mam nadzieję nie była limitowaną edycją. Zawiera ona 4 rewelacyjne róże, bardzo dobrze mielone, jedwabiste o pięknych odcieniach. użycia co prawda większego nie widać, ale umówmy się zużyć róż nawet kiedy mamy tylko jeden to wyzwanie:). Uwielbiam całą czwórkę, często łączyłam je ze sobą. Bardzo dobrze się rozcierają, a praca z nimi to czysta przyjemność:).
Rozświetlacze: zdecydowanie rozświetlacz z becca to jeden z najlepszych jakościowo produktów z jakim miałam możliwość pracować, ma świetną konsystencje, wydawać by się mogło że jest ona dosłownie puszysta!. Tafla jaką daje to czyste marzenie.. Kolor Opal to kolor który polecam wszystkim z Was o troszeczkę ciemniejszej karnacji. Coś wspaniałego!. Jednak rozświetlacz z maca w słynnym odcieniu soft&gentle to już klasyk sam w sobie. Po jego zużyciu możecie zauważyć że często po niego sięgam. Jest niesamowicie wydajny jak zresztą większość wypiekanych produktów mac i o wiele lepiej dostępny od becca. Oba produkty uwielbiam!. To zdecydowanie najlepsza para rozświetlaczy w moich zbiorach kosmetycznych:)
Dwa kolejne rozświetlacze pochodzą z marki Benefit. Są to produkty które używałam nieco inaczej. Sun Beam czyli rozświetlacz w opakowaniu lakieru do paznokci z pędzelkiem idealnie sprawdzał mi się do łączenia go z różnymi podkładami w momencie kiedy chciałam dodać im delikatnie opalonego złotego blasku. Świetnie sprawdza się również jako produkt do rozświetlania ciała zarówno sam w sobie jak również jako baza pod pudrowy rozświetlacz. Whatt's up to rozświetlacz w sztyfcie którego nakładałam najczęściej na kości policzkowe tak aby stanowił bazę pod rozświetlacz lub rozświetlacz sam w sobie. W przeciwieństwie do sun beam który nałożony na puder rozpuszczał go whatt's up radził sobie rewelacyjnie. Ma śliczny szampański odcień który sprawdzi się u wielu kobiet:).
Przejdźmy do tematu konturowania. Zdecydowałam się wybrać jedną spośród wielu palet do konturowania jakie posiadam, a mianowicie Smashbox Contour Kit. Paletka zawiera jeden chłodny puder do konturowania, jeden ciepły do ocieplania oraz ostatni do rozjaśniania. To jest wszystko czego potrzebuje zamknięte w jednym małym kompaktowym opakowaniu. Kolory są dobrane idealnie, pudry świetnie się łączą ze sobą, ładnie rozcierają, pozostają na twarzy cały dzień. Ten sam wariant kolorystyczny posiadam również w moim kolejnym absolutnym hicie- kredkach do konturowania. zawierają one dokładnie te same odcienie co paleta z pudrami. Nie są zbyt tępe jak również zbyt woskowe- maja idealną konsystencje która pozwala na perfekcyjne roztarcie i wymodelowanie naszej twarzy. Nie ważą się w ciągu dnia, nie tworzą ciężkich do roztarcia plam, bez problemu można dołożyć interesującego nas koloru i nic się nie zbiera. Posiadam dwa komplety tych produktów zarówno dla siebie jak również dla moich klientek i absolutnie w temacie konturowania na mokro nie szukam już nic innego:)
Czas na bronzery:
Zacznę od produktu który w przeznaczeniu bronzerem nie jest, a do którego znalazłam kompletnie inne zastosowanie, ponieważ była to niestety edycja limitowana dosłownie krótko o nim wspomne. Mac Mineralize czyli produkt pierwotnie stworzony jako rozświetlacz. Uwielbiam go używać jako produkt do opalania cery- ma bardzo nie oczywisty odcień, a rozświetlenie jakie daje jest świeże i nienachalne. Jego ciepły odcień z blaskiem nadaje buzi promiennego efektu. Mam nadzieje że powróci jeszcze kiedyś do stałej sprzedaży. Bardzo lubiłam łączyć go z produktem z The Balm. Niestety utrzymanie tego opakowania w czystości graniczy z cudem:). Jednak nie opakowanie a produkt który jest genialny się liczy:). Oliwkowo brązowy kolor jest na tyle uniwersalny że sprawdzi się przy większości karnacji. Należy pamiętać aby nakładać go lekką ręką w przeciwnym razie możemy narobić sobie plam. Kolejny produkt to Too Faced Chocolate Soleil czyli śliczny bronzer o neutralnym odcieniu. Nie jest ani zbyt ciepły, ani zbyt chłodny dlatego też sprawdzi się zarówno przy opalaniu jak i konturowaniu policzków. Bardzo dobrze zmielony, zapakowany w słodkie opakowanie o słodkim zapachu czekolady.. Ostatni produkt to Make Up For Ever Pro Bronze Fusion.mój jest w kolore 30M. Jak widać to zdecydowanie najcieplejszy z całej trójki kolor którego kocham w okresie wiosenno letnim:). Bardzo bardzo długotrwały o ciekawej konsystencji. Łatwa aplikacja umożliwia szybkie roztarcie i regulowanie poziomu intensywności:).
Przejdźmy teraz do dwóch produktów które wyjątkowo ułatwiają moją pracę:). Moją zdecydowanie najlepszą bazą jest matująca baza z Zoevy. Przedłuża trwałość makijażu, ujednolica kolor powieki, podbija pigment cieni jak również ułatwia ich roztarcie.. Dodatkowo kosztuje 40 zł co przy takiej jakości jest bardzo dobrą ceną:).
Kolejnym produktem będzie jakże uniwersalny Inglot Duraline. który "ratuje" tusze, eyelinery, przykleja sypkie pigmenty jak również zamienia ich konsystencję z sypkiej w kremową. Bardzo uniwersalny produkt przydatny w wielu sytuacjach.
Przejdźmy do makijażu brwi. Tutaj kolejny rok najchętniej sięgałam po farbkę do brwi z Make up For Ever w odcieniu 15. Udało mi się nawet zużyć całe opakowanie więc to które Wam dziś prezentuje jest już kolejnym:). Produkt niesamowicie wydajny, dostępny w wielu kolorach, ale przede wszystkim bardzo trwały. Co prawda makijaż brwi wykonany tym produktem zajmuje nieco więcej czasu niż pomalowanie brwi kredką czy cieniem jednak nie spotkałam się z drugim tak trwałym produktem jak ten. Nakładam go skośnym pędzelkiem wcześniej wyciskając odrobinę na dłoń. Czekam kilka chwil aby produkt bardziej zgęstniał (wtedy lepiej mi się z nim pracuje) i rozpoczynam malowanie. Na sam koniec używam produktu z Benefit Gimme Brow w odcieniu 03 medium. Żel do brwi ma idealną malutką szczoteczkę która precyzyjnie utrwala makijaż brwi. Nie jest to co prawda najmocniejszy żel z jakim miałam styczność natomiast nie tworzy "skorupy" oraz nie skleja moich brwi. Jest to mój absolutnie ulubiony duet:).
Absolutnie moim numerem jeden wśród palet neutralnych jest Smashbox Full Expourse. Paleta zawiera 14 cieni- 7 z drobinkami oraz 7 matowych. Jest to jedna z najbardziej uniwersalnych neutralnych palet jaka moim zdaniem jest dostępna na rynku. Cienie są bardzo dobrej jakości jak przystało na Smashboxa:). Jednak należy nauczyć się z nią pracować. Cienie z drobinkami muszą być wklepywane a nie pocierane pędzlem. Bardzo dobrze również wyglądają nałożone palcem. Paletka jest solidnie wykonana oraz zawiera lusterko. Jest to mój absolutny hit wśród palet utrzymanych w tej kolorystyce.
Paleta Urban Decay Vice 4 zawiera 20 cieni w najróżniejszych wykończeniach. Jest ogromna, przepięknie wykonana posiada bardzo duże lusterko oraz pędzelek. Jest świetnie napigmentowana, cienie pięknie łączą się ze sobą tworząc przepiękny efekt. Możliwości wykonania nią makijaży jest dosłownie miliony. Znajdziemy tam szalone kolory takie jak róż, głęboki turkus czy mocno nasyconą zieleń jak również odcienie brązu, szarości, śliwki oraz beżu. Niestety była to paleta limitowana:(. Mam nadzieję że tym z was której paletka się spodobała uda się jeszcze gdzieś ją znaleźć.
Kolejna paletka ponownie należy do marki Urban Decay. Muszę przyznać że palety z kolorowymi cieniami wychodzą im najlepiej. Nie przepadam za serią palet naked, ultimate basics czy zwykłych basics, uważam że kolory w tych paletach są mdłe, zlewają się ze sobą i osobiście ich po prostu nie lubię.. Dzis chciałabym również wspomnieć o Eletric Palette która zawiera 10 cieni. Są one dosłownie sprasowanymi pigmentami. To jaką one mają siłę krycia wiedzą tylko te z Was które ją posiadają. Uwielbiałam wykorzystywać tą paletkę przez cały rok. Stanowi ona idealne dopełnienie do innej palety z neutralnymi cieniami. Piękne, soczyste i głębokie kolory pozwalają na wykonanie każdego zwariowanego makijażu. Bardzo chętnie pokazałabym Wam w tym miejscu paletę moondust jednak mam ją zbyt krótko aby określić ja ulubieńcem 2016. Tak czy tak obie paletki serdecznie polecam:).
Anastasia Beverly Hills to cudowna paletka utrzymana w bardzo modnej ciepłej kolorystyce. Cienie są niezwykle kremowe o mocnym pigmencie. Opakowanie z jednej strony jest bardzo urocze z drugiej jednak kompletnie nie funkcjonalne- zbiera dosłownie każdy brud. Modern Renaissance zawiera 14 kolorów które czasami w momencie kontaktu z pędzlem potrafią się minimalnie pylić, mimo wszystko nie przekłada się to na osypywanie podczas ich aplikacji. Niezwykle kremowe, jedwabiste cienie pozwalają na wykonanie perfekcyjnego makijażu. Odcienie dobrane typowo w moim guście. Polecam wszystkim tym którzy podobnie jak ja lubią ciepłe kolory na powiece:).
Zdecydowanie największym odkryciem wśród wszystkich cieni była dla mnie firma Make up geek. Bardzo długo zwlekałam z zakupem tych produktów z uwagi na kosmiczną ceną jaką jest 35 lub ok 52 zł za jeden wkład. Umówmy się kupując 4 foliowe cienie po ok 50 zł zapłacimy prawie tyle co za cała dużą paletę ze smahboxa.. Jednak cienie absolutnie warte są każdej złotówki. Ich przekrój wykończeń oraz kolorów jet olbrzymi. Pigment, nasycenie to w jaki sposób się nakładają i mieszają ze sobą jest niesamowie Dzisiaj pokazuje Wam akurat moją paletkę z kolorowymi odcieniami natomiast posiadam jeszcze jedną Z palette z odcieniami neutralnymi. Nie chodzi tu o podanie konkretnych kolorów a o przedstawienie ich jako całość bo są to zdecydowanie jedne z najlepszych cieni na całym rynku. Możliwość skompletowania i wybrania swoich kolorów jest dla mnie czymś idealnym ponieważ dobieramy te odcienie których rzeczywiście będziemy używać. Pigmentacja, rozcieranie, trwałość, wykończenia - to wszystko spowodowało że najczęściej malując klientki sięgam właśnie po te produkty.
Ostatnia paletka również należy do marki Make up geek Manny mau. Paletę muszę wyróżnić ponieważ zawiera ona wszystkie kolory typowo w moim guście. O jakości tych cieni nie muszę już wspominać:). Paletka zawiera różne wykończenia oraz wspaniały uzupełniający się dobór kolorystyczny. W środku solidnego opakowania znajdziemy lusterko. Moja absolutna miłość:)
Czas na produkty do ust czyli moją absolutnie największą miłość:). Na samym początku stwierdziłam że ominę tą kategorię i nie pokaże Wam nic ponieważ bardzo ciężko było mi zdecydować się na konkretne odcienie. Dlatego stwierdziłam że skupie się na moich ulubionych markach pokazując Wam przykładowe kolory.
Większość produktów które dzisiaj pokaże to produkty matowe. Nie jestem fanką kremowych wykończeń matu takich jak ma golden rose czy zoeva. Mi głownie zależy na trwałości pomadki oraz na jej kolorze. Wspominałam już że moje usta nie są wymagające, a co za tym idzie mocno matowe pomadki mi ust specjalnie nie przesuszają, nie czuje też większych uczuć ściągnięcia, mogę swobodnie jeść tłuste potrawy, pić napoje, a i tak mam pewność że pomadka na moich ustach zostanie w stanie idealnym. Oczywiście pomadki matowo welurowe takie jak np golden rose będą zdecydowanie lepszym wyborem dla większości z Was głownie z powodu komfortu noszenia natomiast dla mnie są one zbyt mało trwałe. Ja oczekuje trwałości dosłownie przez cały dzień:).
Zacznę od mojego absolutnie największego odkrycia jakim są pomadki od Kylie. Jest to dla mnie spotkanie się z formułą jak żadną inną. Szykuje dla Was oddzielny post dotyczący tych produktów dlatego zbyt wiele póki co nie będę się na ich temat rozpisywać. Przykładowe kolory:
Kolejna marka to Anastasia Beverly Hills. Czyli marka której produktów używałam przez cały rok. Kolorów mam już chyba 16 a to samo mówi za siebie:). Pomadki utrzymują się bez zarzutu cały dzień, mają bardzo wygodny aplikator dzięki któremu idealnie wyrysujemy kształt ust. Sama konsystencja jest mocno kremowa. Produkty Anastasi podobnie jak Kylie nie są dostępne w Polsce stacjonarnie natomiast polecam odwiedzić strone houseofbeauty tam znajdziecie orginalne produkty z szybką wysyłką. Przykładowe kolory: carina, medison, rio, soft lilac oraz crush.
Lime crime posiadają bardzo wodnista konsystencje która szybko zastyga Daje Bardzo aksamitne wykończenie na ustach .Pomadka może nieco szybciej dawać uczucie ściągniętych ust niż kylie jednak dzieje się to po ok 8h. POdobnie jak w przypadku Anastasii bardzo duży przekrój kolorystyczny, produkty lime crme dostępne są na glowstore.pl. Przykłądowe kolory: Pansy czyli piękny intensywny fiolet oraz utopia mój ukochany kolor:)).
Kt Von D to produkty ponownie niedostępne w Polsce. Natomiast można znaleźć je w drogeriach internetowych takich jak houseofbeauty.pl. Pomadki w zależności od odcienia mają różne krycie, większość z nich krycie ma już przy pierwszej warstwie jednak zdarzają się kolory których intensywność trzeba podbić kolejną warstwą. Mimo wszystko nawet dokładając cienką drugą warstwę w kolorach które tego wymagają nie tworzy się na ustach nieestetyczna skorupa. Szminki maja przepiękne kolory, duży wybór, świetną trwałość i precyzyjny aplikator. Przykładowe kolory: Bahuahu5 oraz LOV.
Szybko wspomnę również o konturówce z Bell w odcieniu 06. Produkt bardzo trwały, tani ale jednocześnie średnio wydajny. Za kwotę 10 zł otrzymujemy świetny kremowy produkt w wykręcanym opakowaniu. Konturówka ta śmiało może stać obok konturówek z chociażby kylie. Jej odcień jest idealny, trwałość bardzo dobra a przy okazji kosztuje kilka złotych. to już chyba moje 5 lub nawet 6 opakowanie i wcale nie zamierzam na tym skończyć:). Szybko pokaże Wam również produkt który odkryłam stosunkowo dawno bo chyba w zeszłym roku. Jest to ołówek/konturówka z inglota w numerze 15 która kosztuje ok 30 zł. Jest to produkt dosyć suchy i odrobinę tępy w aplikacji jednak bardzo trwały. Dosyć szybko wysusza usta- z pewnością 2x szybciej niż wszystkie dziś zaprezentowane produkty natomiast ma niesamowity kolor szarego lecz jednocześnie neutralnego brązu:)
Nie mogłam nie wspomnieć o klasyku czyli pomadkach marki Mac. Robiłam o nich ostatnio oddzielny post tak więc jeżeli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej to odsyłam Was właśnie tam:). Ja pomadki Mac kocham za różnorodne wykończenia, za to jak zachowują się na ustach oraz za cudowne kolory:)
Ostatnie produkty to szminki również marki mac jednak z lini Retro Matt. Na rynek weszły początkiem roku 2016 i wtedy właśnie zdecydowałam się na ich zakup. Pomadki mają musowo krmową konsystencje o wysokim pigmencie. Przykładowe kolory: Recollection, Oh lady, Lady be good.
Ostatnim produktem którego używam hurtowo w swojej pracy to fixer do utrwalania makijażu z Kryolana. Jest moim absolutnym hitem od ponad 3 lat. Dzięki niemu mam pewność że zarówno mój makijaż jak również mojej klientki przetrwa cały dzień oraz noc. Moim zdaniem najlepszy produkt tego typu jaki istnieje na rynku.
Tak prezentują się moim faworyci kosmetyczni roku 2016.
Buziaki:)




































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz